O blogu
Witajcie na movieMAG.pl! (wykrzykuję głosem lektora z amerykańskich zwiastunów, musicie to sobie w tym momencie wyobrazić, sorry). Nie wiem jak tu trafiliście, ale jest mi szalenie miło jeśli ktoś poza 5 osobami znającymi ten adres wcześniej właśnie te słowa czyta (a 5 osobom, które o tym, że blog powstaje wiedziały radośnie macham i dziękuję za cierpliwość).
A gdzie właściwie trafiliście? Kim jestem? I dlaczego taka głupia nazwa?
Adres movieMAG.pl to spełnienie marzenia. W pierwszej kolejności czysto egoistycznego. Dostęp do kultury popularnej i narzędzi jej wytwarzania jest banalny jak nigdy. Jesteśmy przygnieceni ilością kinowych premier, płyt blu-ray i tych z muzyką filmową. A są jeszcze komiksy, wystawy, koncerty, książki – aaaaaaaaaaa! Mam ambicję okiełznać i usystematyzować ten natłok popkultury razem z Wami – ku uciesze własnej i pożytkowi wszystkich czytelników. Ważną funkcjonalnością bloga będą więc te jego elementy z których dowiecie się na co trzeba w danym miesiącu wygrzebać ze świni ciężko zaoszczędzone miedziaki. Przeczytacie recenzje jeśli coś interesującego zagości na ekranach i oglądniecie z każdej strony premierowe produkty kultury – nie tylko te aktualne z polskiego rynku, ale też kolekcjonerskie, limitowane, wyglądające jak małe dzieła sztuki wydania z drugiego końca świata. Będziemy patrzeć na ręce polskim wydawcom jeśli dostarczą na nasz rynek wybrakowane produkty (a to się niestety zdarza).
Obiecuję w tym miejscu, że żaden przeciętny film nogi na tej ziemi nie postawi. Uwielbiam wysokobudżetowe letnie kino tak samo jak to jesienne, festiwalowo-oscarowe – warunek jest jeden – jakiś jego element musi sprawić, że po seansie nie będzie chciał człowiekowi wyjść z głowy. Kochajmy filmy, wkurzajmy się na głupotę niektórych, to też jest fajne. Jeśli jednak jakaś propozycja pozostawia widza absolutnie letnim to nie będzie sensu marnować czasu mojego, a przede wszystkim Waszego. Blog ma tę przewagę nad śmiertelnie poważnym portalem-molochem, że mogę wybierać bohaterów mojej bajki.
W drugiej kolejności movieMAG.pl to marzenie o posiadaniu własnego miejsca w którym będę mógł Was zarażać swoją pasją. Skoro i tak przemielam te setki filmów, dziesiątki płyt z muzyką, kilogramy komiksów, tysiące kilometrów na koncerty, wystawy i festiwale to nieprzyzwoite jest trzymanie tych wszystkich przeżyć tylko dla siebie :). A jak już się wygadam, pomarudzę, albo przesadnie wychwalę film do akcji wkraczacie Wy. Komentujcie, spierajmy się, wymieniajmy skrajnie różne opinie, pobudzajmy nasze głowy do myślenia. Częstokroć rozmowa o filmie daje więcej satysfakcji niż jego obejrzenie i chciałbym, żeby trafiali tu przede wszystkim ludzie, których zdanie wykracza poza „fajny”, „słaby”, „znakomity”, „wybitny”, „świetny”.
A kim jestem, żeby się tu wypaszczać na tematy z popkulturą związane? Pokończyłem podobno jakieś szkoły filmowe, ale to było dawno i nieprawda. Podobno też mam w związku z tym papiery na producenta filmowego i telewizyjnego i w tym ostatnim medium zakotwiczyłem już od dobrych kilku lat. Ale nie o tym chciałem. Mieszkam w kinie. No prawie, niewiele brakuje. Uwielbiam też to co dzieje się po drugiej stronie kamery i o tym też tu przeczytacie. Czasem zabiorą głos na ten temat dużo mądrzejsi ode mnie.
Muzyka filmowa jest jednym z najcudowniejszych elementów jakie dało nam kino. Zabiorę Was na koncerty w różne zakątki Europy, pogadamy o procesie twórczym tych wszystkich mądrych głów które ją komponują. O tym co ich zainspirowało i czemu jakiś film brzmi tak a nie inaczej.
Spotkacie na movieMAGu fajnych gości, zaglądniemy na wystawy i do teatru. Czasem zachwycimy się nad pięknem jakiegoś komiksowego albumu, który to komiks przeżywa obecnie w Polsce coś na kształt renesansu. No i jest jeszcze AFTER THE CREDITS, ale to potem, jak sama nazwa wskazuje.
Więcej obietnic nie będzie bo jeszcze za miesiąc okaże się, że i to co tu nagadałem to jakieś bajki i tylko wstydu narobię :).
Na koniec – skąd nazwa?
MAG to magazyn. Nie będzie tu gorących newsów, recenzji wszystkich możliwych produkcji, które akurat zaleją polskie ekrany. Od tego są inni, mnie to trochę nudzi. movieMAG ma być magazynem filmowym, z treściami jakich nie znajdziecie nigdzie indziej, z opiniami, dla których będziecie chcieli tu zaglądać. Z autorskimi relacjami, cyklami, własnymi zdjęciami i multimediami – magazyn który będziecie odwiedzać regularnie i na dłużej niż kilka sekund. MAG może też oznaczać MAGIC – bo o filmowej magii będzie przede wszystkim. O magicznych momentach przed kinowym ekranem, o magii, która dzieje się na planie filmowym i magikach dzięki którym te wszystkie produkty kultury dostajemy każdego dnia. Zgrabnie to wymyśliłem, prawda ;)?
Witajcie na movieMAG.pl.